29. Niedziela Zwykła (rok C) – 20 października 2019r.
Zapraszam do posłuchania:
1. kazanie góralskie:
2. kazanie "parafialne" z kościoła:
GODKA GÓROLSKA przeniesiona do archiwum prywatnego celem ochrony praw autorskich i późniejszego druku.
Moje propozycje do rozważania dzisiejszego fragmentu z Ewangelii:
Tak jeden raz usiąść i ustalić wszystkie obowiązki domowe poszczególnych domowników. Tak jeden raz powiedzieć i żeby dziecko od razu zrozumiało. Tak jeden raz poprosić i żeby uczniowie wykonali polecenia. Tak uzgodnić za pierwszym razem i żeby wszyscy w firmie pracowali zgodnie według zaleceń. Tak żeby od razu po wprowadzeniu zasad wszyscy się do nich stosowali na ulicy, w urzędach, czy w głupiej kolejce. Albo żeby od razu po odebraniu prawa jazdy każdy kierowca zawsze stosował się do przepisów kodeksu ruchu drogowego. Chcielibyśmy– prawda?
Ale dobrze wiemy, że w wielu przypadkach potrzeba dużo czasu, wielu słów, tysięcy tłumaczeń i przykładów, a nieraz miliona próśb. Nie idzie wcale o złą wolę tych, którzy są proszeni, ani nawet o poziom „wredności” tych, którzy na złość nie chcą się dostosować. Idzie o to, że potrzeba czasu i wysiłku…
Czasu i wysiłku w czym? W przekonaniu innych do dobrego. I między innymi o tym (choć to wcale nie oczywiste) jest ta scena ewangelijna.
Zakładając, że owa wdowa nie była groźnym przestępcą (chyba nikt tak o niej nie myśli, prawda?) – to przecież prosi ona o obronę. Czyli jest niewinna, a zatem prosi o dobro i obronę dobra!
A że prawdopodobnie (jak większość ówczesnych wdów) nie ma pieniędzy – nie ma dla sędziego ekonomicznie przekonujących argumentów.
Natarczywość wdowy dotyczy zatem sprawy dobra. Do dobra mamy zachęcać! Dobro musimy promować! Dobro powinniśmy chronić! Nawet – a może zwłaszcza – wtedy, gdy nie jest to nijak po ludzku opłacalne!
© ks. Wojciech Pal
* * *
Dzisiaj rozważamy fragment z Ewangelii według św. Łukasza [Łk 18, 1-8]:
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie”».
I Pan dodał: «Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»