Zapraszam do posłuchania tutaj: https://anchor.fm/wojciech-pal

 Oraz tutaj:  

 

Jak proboszcz Atanazy Hanusię i Franka sprytem do rozmowy podszedł.

             Kolejny raz proboszcz Atanazy przyjechał do Franka i Hanki na kolację. Wszedł do chałupy i wywołał niezłe zamieszanie i zdziwienie! Otóż: do kuchni wprowadził swoją gospodynię a za rękę wyciągnął Hankę, ale wybiegającemu przez drzwi Frankowi pokazał najlepszego we wsi złotą rączkę, Piotrka, kowalowego syna, co już grzebał przy Frankowym wozie. Po czym usadził ich przy stole, starannie zamknął drzwi do kuchni i na pole i powiada tak:

- Śtyry razy zek do Wos przyjezdzoł, boście mnie na kolacyje prosili, coby my ło Wasyk dzieciak i ło tym, ze sie wadzicie w kuńcu pogodali. Śtyry rozy zek tu som siedzioł, boś Ty, Hanuś ino siedziała w kuchni i donosiła do stołu, a Ty, Franuś, ześ mi śtyry razy nojpiyrw mojom brycke, a potem swoje wozy ponaprawioł. Teroz w kuchni bydzie uwarzone i w łobejściu porobione, a my se pogodomy. Hej!

*  *  *

 Moje propozycje do rozważania dzisiejszego fragmentu z Ewangelii:

 Czasami mówimy znajomym-gościom: czuj się, jak u siebie w domu. Ale nijak im na to nie pozwalamy: kiedy chcą sobie zrobić herbatę czy kawę – biegniemy i sami ją robimy. Kiedy chcą odnieść talerzyk czy kubek – bierzemy i sami pędzimy do kuchni. A nie daj Boże żeby ktoś powiedział ja sam po sobie pozmywam – uuuu! no to byłaby obraza i cios w samo serce naszej gościnności! Podobnie: nie pozwalamy (nieraz nawet najbardziej zaufanym gościom) chodzić tam, gdzie chcą.  I niby mówimy czuj się, jak u siebie – ale szybko dodajemy: tu nie wchodź, tam nie zaglądaj, do kuchni mi się nie pchaj itd., itp.

I dokładnie tak samo jest w dzisiejszej scenie z Ewangelii. Marta i Maria goszczą przyjaciela – Jezusa. Chcą z Nim być swojsko, tak jak zawsze – po przyjacielsku. Tylko, że Marta przez swoją nadgorliwość zostaje w kuchni – tam ma swoje królestwo, do którego nie wpuszcza Jezusa. Tylko, że w tym królestwie zaczyna coraz bardziej obrastać w żal, poczucie niesprawiedliwości, gniew, pretensje… W samotności swoich żalów i pretensji obrasta jak w gąsienica w kokonie…

Dopiero kiedy wychodzi z tej kuchni, gdzie zagotowała się nie woda, ale gdzie wrze w niej masa negatywnych myśli i emocji – dopiero wtedy może je rozładować we właściwy sposób: o swoich żalach do Boga i ludzi – powiedzieć… Bogu! Jezu, czy Ci to obojętne, że …? Powiedz jej, żeby…

To chyba cenna wskazówka dla mnie, dla Ciebie: kiedy zapraszasz Jezusa w gościnę – do swojej modlitwy, do swojego przeżywania Mszy Świętej, do swojego życia – to pozwól mu wejść także w te miejsca, gdzie chowasz swoje żale i gniewy różnego rodzaju.

Po co? Tak, jak u Marty: żeby Ci nie gniło, ani nie gotowało się tam, gdzie Jezus mógłby ożywić i ostudzić!  

© ks. Wojciech Pal

*  *  *

 Dzisiaj  rozważamy fragment z Ewangelii według św. Łukasza [Łk 10, 38-42]:

 

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa.

Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».

A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

Ksiądz Wojciech Pal - góral



Moja gwara jest raczej intuicyjna. Raczej ze słyszenia, z dzieciństwa - niż ze słowników i opowiastek. Raczej beskidzka - niż podhalańska.

Podziel się:
Więcej…

Liczba odwiedzin:

© 2009-2024 by GPIUTMD

Na górę strony