Chodzę po cmentarzu. Cisza otacza cmentarne drzewa. Krok za krokiem, powoli pomiędzy grobami. Wilgotny mech otula stare pomniki. Nici babiego lata snują się po brzozowych krzyżach. Zachodzi krwawoczerwone słońce. Liście delikatnie opadają na ziemię…

Widzę smutnych ludzi, spokojnie wędrujących wśród cmentarnej ciszy. Głowy spuszczone. Wzrok utkwiony w ziemi. W tej ziemi, która kołysze w sobie ostatni sen ich bliskich… Nie tylko liście spadają – są też łzy „użyźniające” martwą ziemię… Łzy, na których wyrosnąć mogą już tylko lilie nadziei o kolorze zmartwychwstania…

Widzę samotnych staruszków. Męża z laską zmęczenia zmierzającego powoli do grobu swej ukochanej żony. Matkę – babcię – żonę drepczącą w siwiźnie lat do miejsca, gdzie złożyła ciało tego, z którym złączyła ją miłość. Ta piękna, wiekowa miłość czyni cmentarz wielkim misterium. To jest kraina, gdzie przychodzi najwięcej zakochanych…

Widzę dzieci ze łzą klęczące nad grobami rodziców. Dorośli przyprowadzają wnuczęta, by im pokazać, gdzie spoczywa miniony czas ich rodziny… Spoglądam na młode małżeństwo – stoją nad maleńkim grobem…

Mijam ludzi zanurzonych w medytacji nad życiem, nad śmiercią… i nad ciszą… Tych śmiejących się głośno, krzyczących do znajomych i tych z rozdzwonioną komórką – nie zauważam: oni nie przyszli na cmentarz – są na spacerze, a tym razem wypadło im akurat przechadzać się pomiędzy grobami… Przy okazji zapalą znicz, by mieć „spokojne” sumienie, że nie zapomnieli o swoich zmarłych…

Łzy to jednak nie wszystko. Pośród łez idą ludzie z dziwnym uśmiechem… Ich twarz mówi, że nie zatrzymali się na beznadziei i załamaniu. Ich serca nie są puste – odejścia bliskich nie traktują jak czarnej dziury w miłości…

Najpierw bowiem mamy Wszystkich Świętych. Zanim pochylę się nad wspomnieniem zmarłych, uczczeniem pamięci o nich, powinienem skierować moje oczy i serce ku Świętym. Patrzenie tylko na śmierć, na skończoność ziemskiego życia, może rodzić pustkę i rozpacz… Święci także umarli…Ich życie i przykład jednak ukazuje wyjście z doliny łez i smutku. Lekarstwem na bez-nadzieję jest…Nadzieja. Oni – Święci mieszkańcy nieba, są nie tylko patronami ludzi. Są także drogowskazami dla mnie żyjącego: którą drogą mam zmierzać do szczęścia. By osiągnąć je tak, jak oni osiągnęli. Do szczęścia, które nie ma granic! W dzień, w którym każdy człowiek ma „imieniny”, powinienem uświadamiać sobie, że nie jestem sam. Nie jestem skazany na śmierć.

Zaduszki same z siebie byłyby ubogie… Zmarli zapewne też nie chcieliby takiego „święta”, gdzie tylko łzy, rozpacz i ból… Najpierw bowiem musi być radość. Ale nie idzie o nieroztropne chichotanie. Wiara rodzi radość w pobożnej ufności. Pobożna ufność jest zaś nadzieją.

Święto Zmarłych nie jest świętem śmierci…Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny – oto wielka tajemnica Nadziei. Modlitwa Świętych za ludzi – żyjących i zmarłych. Modlitwa żyjących za tych, którzy odeszli z ziemskiego świata. Modlitwa o wstawiennictwo Świętych.

Boże, który spoglądasz na ludzi! Dawco świętości, który sam jesteś Święty! Najświętszy Panie, dzięki Ci, że wpierw uczysz mnie zwracać oczy ku Tobie. Dziękuję, że najpierw ukazujesz mi wzór i orędownictwo Świętych, a dopiero potem kierujesz moje kroki pomiędzy groby. Ty, Wszechmocny, jesteś Największym Nauczycielem i Najlepszym Pocieszycielem! Bez Ciebie śmierć byłaby końcem – tragedią bezradności…Zapalony znicz nic by nie znaczył… Próżne byłoby „odwiedzanie” grobów…

Tymczasem, Boże, uczysz mnie na śmierć spoglądać sercem. Sercem, w którym winna zagościć Wiara, Miłość i Nadzieja. Serce bowiem, w którym obecny jesteś Ty, jest odporne na rozpacz. Albowiem Ty sam jesteś Najskuteczniejszym Lekarstwem na ból, smutek i łzy. I tylko dzięki Tobie mogę mieć nadzieję na spotkanie ze Świętymi, z bliskimi zmarłymi i przede wszystkim z Tobą. Nadzieję i wiarę w nowe Życie…

Podziel się:
Podziel się:

Ksiądz Wojciech Pal - góral



Moja gwara jest raczej intuicyjna. Raczej ze słyszenia, z dzieciństwa - niż ze słowników i opowiastek. Raczej beskidzka - niż podhalańska.

Podziel się:
Więcej…

Liczba odwiedzin:

© 2009-2024 by GPIUTMD

Na górę strony