Wielki Czwartek – przy wyludnionych kościołach – jest świetną okazją dla księdza do zrobienia sobie rachunku sumienia.

Nie idzie wcale (a przynajmniej nie tylko) o pytania w stylu: co zrobiłem z czasem ostatnich tygodni?; jak wyglądało moje duszpasterstwo w tegorocznym Wielkim Poście?; co robiłem mimo, a co zgodnie z obostrzeniami i sytuacją?; na ile szanowałem zdrowie innych i swoje?

Każdy z nas coś tam sobie pomyśli, do czegoś dojdzie, z czegoś będzie się mógł pochwalić Bogu, a z czegoś innego miał szansę się nawrócić…

Idzie raczej o zobaczenie siebie w oczach i opiniach ludzi.

Jedni nie potrafią sobie wyobrazić życia bez nas. Zwyczajnie tęsknią: za pewnością, że w konfesjonale ktoś siedzi, za księdzem wychodzącym punktualnie do Mszy przy otwartym kościele, może nawet za lekcją religii w planie czy mądrym kazaniem, bądź świadomością, że ktoś popatrzy i doradzi w życiu duchowym.

Są też i tacy, którzy doszli do wniosku, że społeczeństwo bez księży w zasadzie może istnieć bez większych strat. Że można mieć całkiem niezłą więź z Bogiem bez pomocy duszpasterzy.

Są i tacy, którym złość na księży wzrosła, i najchętniej wyszliby z pierwszą po-kwarantannową demonstracją pod plebanie i kościoły, aby majątek kościelny spieniężyć na cele społeczeństwa, a pensje szkolne usuniętych ze szkoły katechetów przeznaczyć dla ratowania gospodarki.

W takim rachunku sumienia okaże się, do kogo mamy iść.

Mamy iść do tych pierwszych – bo jesteśmy im duszpasterzami. I mamy po co wracać do kościołów. Bez tych wiernych bylibyśmy co najwyżej pustelnikami – ale nie duszpasterzami. Dla nich i z nimi jesteśmy Wspólnotą Kościoła. Dla nich i z nimi jesteśmy pasterzami i owcami.

I do tych drugich mamy iść. Mamy im zanieść nie siebie, nie swoje kapłaństwo, nie reklamę i pijar. Nie mamy im wyskakiwać z lodówki z milionem zachęt i ponagleń. Mamy pokazać, że jesteśmy i czekać, robiąc jak najlepiej to, do czego nas powołał Chrystus. Dla nich jesteśmy rybakami Chrystusa.

Do tych trzecich także mamy iść. Nie na wojnę – ani nie na ścięcie. Nie mamy iść po coś – ale z Kimś. Z Jezusem Chrystusem. Ufając, że to On da nam potrzebną miłość i mądrość. Dla nich jesteśmy apostołami niewygodnej Ewangelii.

© ks. Wojciech Pal

Ksiądz Wojciech Pal - góral



Moja gwara jest raczej intuicyjna. Raczej ze słyszenia, z dzieciństwa - niż ze słowników i opowiastek. Raczej beskidzka - niż podhalańska.

Podziel się:
Więcej…

Liczba odwiedzin:

© 2009-2024 by GPIUTMD

Na górę strony