Zapraszam do posłuchania tutaj: https://anchor.fm/wojciech-pal

 Oraz tutaj:  

 

Ło Pietrku i jego przekwołkach.

 

            Mieszkał we wsi Pietrek. Miejscowy zakała: młody, jeszcze-nie-dwudziesto-nawet-letni chłopak, ale taki paskudnik, że nawet z przedszkola go wyrzucili! I choć szkół nie pokończył, to z picia piwa magisterkę by obronił, z obijania się i leserki mógłby mieć co najmniej doktorat, z pasożytowania na matce i jej portmonetce niechybnie profesurę, a gdyby przyznawano nobla z przechwalania się – to powinien go dostać jako pierwszy!

            Przyjechali do teju wsi na obóz sportowy jego rówieśnicy z reprezentacji województwa w jakiejś dyscyplinie (mniejsza o to). Codziennie rano i wieczorem mieli trening biegowo-wytrzymałościowy. Biegli przez pola a potem las i podbiegali lub podchodzili zasapani w górę solidnego gronia. I z powrotem. Mijali więc sklep, pod którym wysiadywał Pietrek. Za każdym razem Pietrek ich obśmiewał, szydził i drwił z ich kondycji i przechwalał się kolegom, że on od nich wszystkich jest sto razy lepszy, tylko go nikt do kadry nie chce. Mówił tak głośno, żeby i biegacze go słyszeli.

            Jednego dnia, kiedy chłopaki zbiegali z gronia, trener kazał im się zatrzymać i podszedł do Pietrka. Zagadnął go tak:

- Mówisz, żeś taki dobry, co? To zróbmy zawody: jutro rano pobiegniemy jak zwykle pod górę. Jeśli nasz wyprzedzisz, dostaniesz nagrodę: kupię Ci co i ile chcesz w tym sklepie. Jeśli moi chłopaki będę pierwsi tam i z powrotem, to oni dostaną nagrodę. Co Ty na to?

            Pietrek, przy aplauzie jego kolegów, zgodził się bez wahania i jeszcze dłuuuugo śmiali się i drwili z odbiegających do bazy trenera i jego kadrowiczów.

            Jednak Pietrek się przejął. Widać to było na drugi dzień: przyszedł w odpowiednich butach i bez dopingu (nie licząc paru łyków piwa podanych przez jego kibiców, którzy mimo wczesnej pory chyba już świętowali oczywiste zwycięstwo swego zawodnika). Kiedy kadrowicze dobiegli na miejsce, trener ich wszystkich wystartował. I mimo, że Pietrek ze cztery razy pobiegł skrótami – nie dał rady i nie wygrał wyścigu. Przybiegł gdzieś w drugiej połowie grupy.

            Spośród grupki jego kibiców dało się słychać różne głosy – między innymi takie: nady jakoz to, przeca uni nie som górolami, to cymu wygrali?

            Na to trener odparł:

- Wychodzi na to, że nie wystarczy się w górach urodzić, żeby być dobrym w chodzeniu i bieganiu po górach! Masz tu izotonik, boś się nieźle zmachał, chłopie – powiedział trener do Pietrka, a do swoich kadrowiczów dodał –  A Wy, chłopaki, jutro jedziecie ze mną na wycieczkę!

 *  *  *

 Moje propozycje do rozważania dzisiejszego fragmentu z Ewangelii:

 Pan Jezus jest jak dobry trener. On ani nie straszy w tym fragmencie Ewangelii, ani nie pozwala spocząć na laurach. On motywuje i przypomina o stałej gotowości do BYCIA W FORMIE. Tak! Bo chrześcijanka i chrześcijanin ma być w formie. (Swoją drogą: ciekawie ta zachęta brzmi pod koniec wakacji i urlopów, gdy wielu popracowało nad swoją formą psychofizyczną: odpoczywając, maszerując, biegając czy wspinając się, na rowerze, kajakach itd., itp.)

Bycie w formie - to jest właśnie wchodzenie przez ciasne drzwi – życie chrześcijańskie to nie bezstresowe leniuchowanie, płynięcie z prądem, a do nieba prowadzi ciasne wejście. Chrześcijan może dopaść zgubna myśl: mam świetnego trenera, od dziecka jestem w najlepszej drużynie, zatem nic mi nie grozi

Szkoda by było dać się wciągnąć w takie myślenie. Zwłaszcza, że Trener – Jezus zachęca do wysiłku. Bo Jezus jest mądrym trenerem.

Pomyśl: jaka jest Twoja duchowa forma? I o tym, co dobre, sprawne i wygimnastykowane – przyjdź się Jezusowi pochwalić. A nad tym, co się rozlazło i rozleniwiło – popracuj tak, jak Ci podpowie Boski Trener.

© ks. Wojciech Pal

*  *  *

 Dzisiaj  rozważamy fragment z Ewangelii według św. Łukasza [Łk 13, 22-30]:

 Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy.

Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»

On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”.

Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym.

Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».

Ksiądz Wojciech Pal - góral



Moja gwara jest raczej intuicyjna. Raczej ze słyszenia, z dzieciństwa - niż ze słowników i opowiastek. Raczej beskidzka - niż podhalańska.

Podziel się:
Więcej…

Liczba odwiedzin:

© 2009-2024 by GPIUTMD

Na górę strony